Turbinka Kowalskiego do 126p
Tekst pochodzi z książki “Jak ulepszyć swojego Fiacika? Tuning Fiata 126p.”
Okryty złą sławą i legendarny już właściwie wynalazek – na tyle udany, że miał być fabrycznie montowany w samochodach. Idea urządzenia to poprawa osiągów naszych samochodu przy jednoczesnym obniżeniu spalania.
Już w latach II wojny światowej prowadzono próby mające na celu poprawę wymieszania mieszanki paliwowo-powietrznej w silnikach spalinowych z zapłonem iskrowym, zdając sobie sprawę z faktu, że musi to dawać zwiększoną moc i mniejsze zużycie paliwa. To właśnie można uzyskać za pomocą turbinki.
Turbinka składa się z trzech głównych części: dolnej – zintegrowanej z podstawką, górnej – przykrywki i wirniczka. Maluch – jako auto dalekie od wszelkich logicznych rozwiązań technicznych – nie posiada kanału dolotowego, tzn. mieszanka paliwowo-powietrzna trafia z gaźnika bezpośrednio do cylindrów. Takie rozwiązanie powoduje, że mieszanka nie zdąży się dokładnie wymieszać z powietrzem, w wyniku czego silnik często jest zalewany, pracuje nierówno oraz dużo pali. Idea działania turbinki jest bardzo prosta. Mieszanka paliwowo-powietrzna kierując się z gaźnika do cylindra napędza pod wpływem podciśnienia suwu ssania wirniczek turbinki i rozcina w ten sposób mieszankę paliwowo-powietrzną na mgłę, prowadząc do lepszego jej wymieszania.
Wynalazek Kowalskiego zwiększa elastyczność silnika, ogranicza spalanie stukowe, zmniejsza toksyczność spalin – z uwagi na pełniejsze spalanie.
Przed montażem należy usunąć wszystkie z fabryczne niedokładności wynikające z odlewu, najlepiej papierem ściernym o coraz drobniejszej fakturze, wykonując ruchy koliste wokół osi podłużnej turbinki. Warto także wypolerować oś śmigiełka oraz odchudzić łopatki wirniczka.
Samo podniesienie gaźnika przez jej montaż pozwala mieszance na dłuższe mieszanie się z powietrzem, co daje korzystne efekty. Wirniczek, który już przy delikatnym dmuchnięciu wpada w ruch wirowy, w idealny sposób wspomaga mieszanie mieszanki paliwowej, która ze względu na swoją jednolitą strukturę spala się dokładniej i bardziej efektywnie.
Do cylindra mieszanka dostaje się w postaci mocno zagazowanej – co oznacza, że lepiej zapali się gaz równo wypełniający komorę spalania niż nierówno wtryśnięty płyn. Efekt zamontowania turbinki jest doskonale widoczny już od pierwszych chwil. Samochód jest wyraźniej bardziej dynamiczny, praca silnika bardziej kulturalna, równiejsza i do tego zmniejszone spalanie, choć niektórzy uważają, że jest to tylko tzw. efekt placebo (czyli poprawa osiągów jest tak minimalna, że użytkownik turbinki wmawia sobie, że osiągi się poprawiły – taki tuning psychologiczny), ale dokładnie tak samo jest w przypadku magnetyzerów.
Niestety – po przebiegu powyżej 10 000 oś wirniczka może się rozpaść, co jest równoznaczne ze śmiercią turbinki. Przed przeniknięciem uszkodzonych części do cylindra zabezpiecza siatka na dole turbinki.
Po zużyciu się urządzenia, a następnie po usunięciu niepotrzebnej już siateczki, turbinki można śmiało używać jako podstawki pod gaźnik, wydłużając drogę mgły paliwowej, co – jak pisałem wcześniej – również jest korzystne.
Z moich informacji wynika, że po założeniu turbinki w silnikach starszych i mocniej nadwerężonych znika tzw. efekt “spalania stukowego” (czyli inaczej “spalania detonacyjnego”), objawiający się charakterystycznym “dzwonieniem” zaworów.
W rzeczywistości są to niekontrolowane eksplozje wewnątrz cylindra, które są bardzo niezdrowe dla silnika. Efekt ten powstaje zazwyczaj w silnikach z dużym przebiegiem oraz w silnikach ze “splanowaną” głowicą.
Turbinka sprawia, że ten efekt zanika, co może ucieszyć tych, którzy chcą dodać autu trochę mocy przez splanowanie głowicy, ale boją się spalania stukowego.
Wynalazek ten jest w Polsce często jest przywoływany jako przykład wynalazku, który nie działa, co jest bardzo niesprawiedliwe dla turbinki Kowalskiego.
Turbinka działa jak najbardziej, tyle tylko, że propaganda z czasów kryzysu paliwowego (paliwo na kartki, zbiorniki przerabiane, aby mieściły więcej – kto to pamięta?) po stanie wojennym krzyczała o tym, że samochód z turbinką Kowalskiego będzie palił poniżej 3 litrów, co oczywiście wtedy było niemożliwe – i stąd ta niepochlebna opinia. Niestety, nową turbinkę jest niezwykle trudno kupić, czasem trafiają się okazje na aukcjach internetowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz