Maluch a niesforni piesi
Na joemonsterze dziś znalazłem coś takiego: "Sposób na niesfornych pieszychy". Warto zobaczyć. :]
Na joemonsterze dziś znalazłem coś takiego: "Sposób na niesfornych pieszychy". Warto zobaczyć. :]
Napisał Krzysztof Lis o godzinie 11:35 0 komentarzy
Napisał Krzysztof Lis o godzinie 15:27 0 komentarzy
Tekst pochodzi z książki “Jak ulepszyć swojego Fiacika? Tuning Fiata 126p.”
Okryty złą sławą i legendarny już właściwie wynalazek – na tyle udany, że miał być fabrycznie montowany w samochodach. Idea urządzenia to poprawa osiągów naszych samochodu przy jednoczesnym obniżeniu spalania.
Już w latach II wojny światowej prowadzono próby mające na celu poprawę wymieszania mieszanki paliwowo-powietrznej w silnikach spalinowych z zapłonem iskrowym, zdając sobie sprawę z faktu, że musi to dawać zwiększoną moc i mniejsze zużycie paliwa. To właśnie można uzyskać za pomocą turbinki.
Turbinka składa się z trzech głównych części: dolnej – zintegrowanej z podstawką, górnej – przykrywki i wirniczka. Maluch – jako auto dalekie od wszelkich logicznych rozwiązań technicznych – nie posiada kanału dolotowego, tzn. mieszanka paliwowo-powietrzna trafia z gaźnika bezpośrednio do cylindrów. Takie rozwiązanie powoduje, że mieszanka nie zdąży się dokładnie wymieszać z powietrzem, w wyniku czego silnik często jest zalewany, pracuje nierówno oraz dużo pali. Idea działania turbinki jest bardzo prosta. Mieszanka paliwowo-powietrzna kierując się z gaźnika do cylindra napędza pod wpływem podciśnienia suwu ssania wirniczek turbinki i rozcina w ten sposób mieszankę paliwowo-powietrzną na mgłę, prowadząc do lepszego jej wymieszania.
Wynalazek Kowalskiego zwiększa elastyczność silnika, ogranicza spalanie stukowe, zmniejsza toksyczność spalin – z uwagi na pełniejsze spalanie.
Przed montażem należy usunąć wszystkie z fabryczne niedokładności wynikające z odlewu, najlepiej papierem ściernym o coraz drobniejszej fakturze, wykonując ruchy koliste wokół osi podłużnej turbinki. Warto także wypolerować oś śmigiełka oraz odchudzić łopatki wirniczka.
Samo podniesienie gaźnika przez jej montaż pozwala mieszance na dłuższe mieszanie się z powietrzem, co daje korzystne efekty. Wirniczek, który już przy delikatnym dmuchnięciu wpada w ruch wirowy, w idealny sposób wspomaga mieszanie mieszanki paliwowej, która ze względu na swoją jednolitą strukturę spala się dokładniej i bardziej efektywnie.
Do cylindra mieszanka dostaje się w postaci mocno zagazowanej – co oznacza, że lepiej zapali się gaz równo wypełniający komorę spalania niż nierówno wtryśnięty płyn. Efekt zamontowania turbinki jest doskonale widoczny już od pierwszych chwil. Samochód jest wyraźniej bardziej dynamiczny, praca silnika bardziej kulturalna, równiejsza i do tego zmniejszone spalanie, choć niektórzy uważają, że jest to tylko tzw. efekt placebo (czyli poprawa osiągów jest tak minimalna, że użytkownik turbinki wmawia sobie, że osiągi się poprawiły – taki tuning psychologiczny), ale dokładnie tak samo jest w przypadku magnetyzerów.
Niestety – po przebiegu powyżej 10 000 oś wirniczka może się rozpaść, co jest równoznaczne ze śmiercią turbinki. Przed przeniknięciem uszkodzonych części do cylindra zabezpiecza siatka na dole turbinki.
Po zużyciu się urządzenia, a następnie po usunięciu niepotrzebnej już siateczki, turbinki można śmiało używać jako podstawki pod gaźnik, wydłużając drogę mgły paliwowej, co – jak pisałem wcześniej – również jest korzystne.
Z moich informacji wynika, że po założeniu turbinki w silnikach starszych i mocniej nadwerężonych znika tzw. efekt “spalania stukowego” (czyli inaczej “spalania detonacyjnego”), objawiający się charakterystycznym “dzwonieniem” zaworów.
W rzeczywistości są to niekontrolowane eksplozje wewnątrz cylindra, które są bardzo niezdrowe dla silnika. Efekt ten powstaje zazwyczaj w silnikach z dużym przebiegiem oraz w silnikach ze “splanowaną” głowicą.
Turbinka sprawia, że ten efekt zanika, co może ucieszyć tych, którzy chcą dodać autu trochę mocy przez splanowanie głowicy, ale boją się spalania stukowego.
Wynalazek ten jest w Polsce często jest przywoływany jako przykład wynalazku, który nie działa, co jest bardzo niesprawiedliwe dla turbinki Kowalskiego.
Turbinka działa jak najbardziej, tyle tylko, że propaganda z czasów kryzysu paliwowego (paliwo na kartki, zbiorniki przerabiane, aby mieściły więcej – kto to pamięta?) po stanie wojennym krzyczała o tym, że samochód z turbinką Kowalskiego będzie palił poniżej 3 litrów, co oczywiście wtedy było niemożliwe – i stąd ta niepochlebna opinia. Niestety, nową turbinkę jest niezwykle trudno kupić, czasem trafiają się okazje na aukcjach internetowych.
Napisał Krzysztof Lis o godzinie 11:08 0 komentarzy
Tekst pochodzi z książki “Jak ulepszyć swojego Fiacika? Tuning Fiata 126p.”
Pewnie nieraz irytowało Cię, Drogi Czytelniku, że Maluchem musisz podróżować zimą w czapce i grubych rękawicach, w kożuchu i z ogniskiem rozpalonym na tylnej kanapie, gdy jest mróz, bo inaczej grozi Ci zamarznięcie. Ale na wszystko jest sposób.
Po licznych próbach, podejmowanych przez zmarzniętych użytkowników, udało się znaleźć sposób, by tak zmodernizować i ulepszyć Maluszka, że po półgodzinnej jeździe z prędkością 90 km/h przy temperaturze powietrza -5 stopni, wewnątrz pojazdu osiągnąć można temperaturę +36 stopni!
Co należy zrobić, aby mieć skuteczne ogrzewanie? Zacznij od zestawu części i narzędzi, których będziesz musiał, Czytelniku, użyć:
–migomat (spawarka)
–puszka (np. po groszku konserwowym)
–dwie gumowe rury od ogrzewania (takie same jak te, które łączą wyjście ogrzewania z silnika z wejściem tunelu – najdłuższe – bo długości są zależnie od wersji Malucha
–dwa kolanka kanalizacyjne 70 o kącie odrobinkę większym od 90 stopni
–kawałek blachy
–kątownik 25 lub 30 mm
–pilnik, wiertarka, szlifierka kątowa (już kiedyś o niej pisałem) itd.
Wyjmij kanapę i oparcie. W tylnej ściance wytnij okrągły otwór o średnicy takiej, jaką ma puszka po konserwie, a puszka oczywiście musi mieć średnicę rury od ogrzewania, tak żeby rura wchodziła na tę puszkę. Zanim zaczniesz wycinać otwór – sprawdź, czy przypadkiem nie będzie on wychodził za silnikiem albo w kanale wlotowym powietrza. Proponuję wyciąć z prawej strony tuż pod tunelem wlotowym.
Następnie włóż puszkę (lub inną rurę) w otwór, tak aby krawędź puszki (albo rury oczywiście) była umiejscowiona równo z blachą od wewnętrznej strony, a wystawała kilka centymetrów od strony silnika i wspawaj ją migomatem dokładnie. To ważne dla Twojego bezpieczeństwa.
Kilka centymetrów po obu stronach otworu od strony wnętrza wspawaj pionowo dwa kawałki kątownika. Górna krawędź kończy się równo z półką (kątowniki te powinny być oddalone od siebie o około 20-25 cm, tak aby zapewnić odpowiedni przekrój kanału), teraz poniżej otworu wspawaj poziomo kawałek kątownika, aby zamknąć kanał od dołu. Na tak powstałą ramkę przyspawaj kawałek blachy.
I masz gotowy kanał. Powietrze oczywiście, jak się domyślasz, wylatuje tuż za oparciem. Dobrze byłoby, gdybyś uszczelnił kanał po bokach np. silikonem lub pastą głuszącą – będzie to z korzyścią dla poziomu decybeli docierających do Twych uszu podczas jazdy.
Załóż oparcie i praca wewnątrz zakończona. A teraz przejdź do komory silnika. Zdejmij prawą część osłony silnika, tę, w której jest zamontowany termostat (wbrew pozorom można wymontować ją bez wyjmowania silnika, chociaż nie jest to zajęcie zbyt przyjemne). Wytnij otwór obok oryginalnego wyprowadzenia ogrzewania, zwracając uwagę na aparat zapłonowy. Otwór musi być wykonany tuż przy krawędzi, tak aby aparat zmieścił się między rurami ogrzewania: oryginalną i Twoją, nową.
Otwór musi mieć średnicę taką, aby rura od ogrzewania wchodziła w niego ciasno i nie wypadała podczas pracy silnika. Załóż obudowę i to już prawie koniec. Teraz wystarczy połączyć otwór w obudowie z puszką w tylnej ściance. Włóż jedną rurę w otwór w obudowie, drugą załóż na puszkę, a rury połącz ze sobą kolankami kanalizacyjnymi.
Przydałoby się jeszcze skleić ze sobą kolanka albo jakoś je skręcić, bo podczas pracy silnika rozłączają się. Odpal silnik i rozkoszuj się cudownym ciepłem w Twoim bezkonkurencyjnym, ogrzewanym Maluszku. Byleby nie było to w lipcu.
Przy okazji tematu skutecznego ogrzewania nadmienię, że istniały wersje Fiata 126, które miały ogrzewanie jak najbardziej skuteczne. Był to samochód o nazwie steyr fiat 126 puch, który był zwykłym włoskim fiatem 126 z austriackim silnikiem, wyposażony w ogrzewanie postojowe, niezależne od silnika (tzw. webasto), zapewniające kierowcy i pasażerom ciepło w każdych warunkach przy zużyciu paliwa 0,5 l/h, z możliwością regulacji.
Napisał Krzysztof Lis o godzinie 11:03 0 komentarzy
Tekst pochodzi z książki “Jak ulepszyć swojego Fiacika? Tuning Fiata 126p.”
Światło cofania w seryjnym Maluchu jest, jak pisałem, słabe. Aby poprawić nieco ten stan, można zrobić tak:
–w miejsce starej żarówki podłączać żarówkę H4
–pozostawić żarówkę tę co jest oryginalnie – tj. 21 W – i założyć odblask od przeciwmgielnego.
Pozostaje problem: co zrobić w czasie obowiązkowego badania technicznego, ale nie jest on Czytelnikowi obcy, więc podczas tej lektury zakładamy, że taki samochód nie będzie poruszał się po publicznych drogach.
Proponuję ulepszenie światła cofania przez pomalowanie srebrzanką lustra. Dobre, ale większość świateł ma właśnie srebrne! Niestety, taka przeróbka niewiele daje. Dużo lepsze wrażenie robi mała przeróbka samej lampy. Można założyć żarówkę H4 lub światła mijania. Jest tylko jedna mała wada takiego rozwiązania. Wydziela się duża ilość ciepła, ale ile się na wstecznym jeździ. Cofniesz, Czytelniku, kawałek i tyle, ale widzieć lub – co ważniejsze – być widzianym jest sprawą szalenie ważną. Zwłaszcza dla bezpieczeństwa. Podłącz światło przez przekaźnik, bo trochę prądu jednak żaróweczka pobiera. W końcu ma 45 watów.
Pamiętajmy, że światła są bardzo istotnym elementem dla bezpieczeństwa, na które będę w treści Czytelnikowi uporczywie zwracał uwagę. Konstrukcja malucha nie zapewnia praktycznie żadnego bezpieczeństwa biernego, dlatego też dbałość o elementy wpływające na bezpieczeństwo czynne są tak szalenie istotne. Jednym z nich są właśnie światła. Nie warto wiec oszczędzać paliwa (zużycie paliwa z jazdą cały czas na światłach jest większe tylko o 3%). Kiedy jedziesz z zapalonymi światłami – jesteś zawsze lepiej widoczny, niezależnie od pory dnia. Warto także co czas jakiś kontrolować stan kloszy i żarówek.
Na koniec prosta uwaga: lampy powinny być czyste.
Napisał Krzysztof Lis o godzinie 10:40 0 komentarzy
Tekst pochodzi z książki “Jak ulepszyć swojego Fiacika? Tuning Fiata 126p.”
Z całą pewnością Maluch najciszej nie jeździ. Ale możesz to nieco zmienić. Do wyciszenia użyć możesz wełny mineralnej grubości 50-100 mm oraz płyty wyciszającej.
Jeśli kiedyś robiłeś jakiś remont w swoim domu, być może pozostało Ci trochę lub też masz gdzieś wystarczającą ilość wełny mineralnej – możesz ją teraz wykorzystać. Wygłusza ona dźwięki głównie uderzeniowe oraz mimo wszystko tłumi także hałas ogólnie. Bardzo dobrym, lecz niestety drogim rozwiązaniem jest instalacja jako elementu wyciszającego zamiast wełny mineralnej – maty akustycznej.
Na początku zajmij się podłogą. Niestety, wygłuszenie podłogi za pomocą jednego albo drugiego materiału podniesie jej poziom o ok. 5-10 mm (w zależności od grubości) i w związku z tym w już i tak ciasnym wnętrzu będzie jeszcze mniej miejsca.
Połóż płyty, oczywiście po odgięciu wszelkich dywaników i wykładzin. Następnie wymontuj tylne siedzisko (kanapę) i oparcie oraz wykładzinę. Połóż wełnę mineralną (na grubość 100 mm), a na nią odpowiednio ukształtowane płyty, jakie są używane przy remontach, panele. Aby to zrobić, wystarczy naciąć je nożem kuchennym i złamać. Na koniec pozostanie Ci tylna półka. Musisz wsunąć dwie docięte płyty – jedna na drugą, a następnie pomiędzy nie wepchnąć tyle wełny, ile wlezie.
Teraz pozostanie Ci tylko zamontować wszystko to, co wymontowałeś poprzednio i... gotowe. Od teraz silnik (przynajmniej na biegu jałowym) będzie zdecydowanie mniej słyszalny w nowo wyciszonym wnętrzu.
Aby ograniczyć hałas, celowe jest wciśnięcie gąbki lub styropianu między podwójną blachę w tylnych “bokach” samochodu – w okolicach plastikowych wlotów powietrza. Dobre rezultaty daje także wyłożenie komory silnika gąbką i pokrycie jej folią aluminiową w celu uniemożliwienia nasiąkania olejem czy paliwem. Wszelkiego rodzaju gąbki i materiały używane do ograniczania hałasu świetnie się przykleją do karoserii za pomocą farb. Po wyschnięciu farby lakier przenikając włókna materiału uszczelniającego tworzy wystarczająco mocne spoiwo. Niestety – trzeba także pamiętać, że wszelkiego rodzaju gąbki i maty są materiałem łatwopalnym, szczególnie jeśli po pewnym czasie nasiąkną oparami paliwa, paliwem czy olejami.
Napisał Krzysztof Lis o godzinie 10:36 0 komentarzy
Żartów i dowcipów o fiacie 126p jest cała masa. W końcu jeździł po Polsce kilkadziesiąt lat i choć ludzie nie mieli wyboru, zdawali sobie sprawę z jego niedoskonałości.
Dziś przeczytałem w internecie coś takiego:
Maluch jest lepszy niż parasolka. Po pierwsze nie trzeba go trzymać w ręku a po drugie na parasolce nie można usiąść, żeby ochronić tyłek przed zmoczeniem. I jest lepszy od roweru, bo nie trzeba pedałować.
Napisał Krzysztof Lis o godzinie 08:23 1 komentarzy
Fiat 126p powinien być samochodem ekonomicznym i tanim w eksploatacji. Powinien być taki, ale nie zawsze tak było.
Silnik malucha oszczędny nie był w żadnym wypadku. Dostosowano go do kiepskiej benzyny o niskiej liczbie oktanowej, musiał mieć więc niski stopień sprężania. Pozwalało to na uniknięcie spalania stukowego. Niestety niski stopień kompresji oznacza niską sprawność i duże zużycie paliwa.
Spalanie w maluchu w cyklu mieszanym powinno według książki wynosić ok. 6-6,5 litra benzyny na 100 km. To dużo, za dużo jak na lekki i wolny samochód z małolitrażowym silnikiem.
Patentów na obniżanie spalania było mnóstwo, między innymi:
Napisał Krzysztof Lis o godzinie 10:10 0 komentarzy
Jak i wielu Polaków, tak i ja swoją przygodę w motoryzacji zacząłem od malucha, czyli fiata 126p. Kupiłem go 25. maja 2002 roku, a więc szmat czasu temu. Prawo jazdy miałem wtedy od półtora roku. Pamiętam jak dziś, że kosztował 3 400 PLN. Miał wtedy 6 lat, bo wyprodukowano go w 1996 roku. Choć w sumie trudno mówić, kiedy go wyprodukowano, bo był to składak.
Stałem się więc właścicielem czerwonego fiata 126p elx. Eleganta innymi słowy. Wyposażony był w takie udogodnienia jak tylne światło przeciwmgielne, podgrzewanie tylnej szyby, uchylne szybki tylne (boczne) i tak dalej.
Samochodem tym jeździłem przez 4 lata aż w końcu w 2006 roku zasłużył sobie na sprzedanie. O tym innym razem.
Zadowolony z niego byłem bardzo. Trzykrotnie odwiedziłem nim największy na świecie zlot fiatów 126 w Zvoleniu na Słowacji (w 2003, 2004 i 2005 roku). O tym też kiedyś napiszę.
Napisał Krzysztof Lis o godzinie 09:45 1 komentarzy
Tekst pochodzi z książki “Fiat 126p - mały wielki samochód”
Fiat 126p będąc przez pewien czas najpopularniejszym samochodem, zapisał się w polskiej świadomości na stałe. Po zaprzestaniu produkcji, a nawet wcześniej ceny rynkowe tego samochodu plasowały go w grupie najtańszych samochodów, o ile nie był właśnie tym najtańszym. Bardzo wielu młodych ludzi weszło w posiadanie tego pojazdu, który dla nich był pierwszym w życiu samochodem.
Prostota konstrukcji, stosunkowo niedrogie części, dostępność zamienników oraz ogromne możliwości ulepszeń i modyfikacji tego pojazdu stały się czynnikami, które zaważyły na tym, że przez długi czas Maluch był samochodem najczęściej zmienianym i ulepszanym w Polsce. Tuning Malucha stał się dla wielu - szczególnie młodych ludzi, często mieszkańców wsi i małych miasteczek (ale nie tylko), dla osób o mniej zasobnym portfelu, ale za to z wielkim sercem, umiejętnościami, samozaparciem - wielką pasją.
Powstało tysiące, jeśli nie setki tysięcy Fiacików jedynych w swoim rodzaju, których opisanie zajęłoby setki stronic, ale byłoby świetnym tematem na osobną publikację. Samochodzik modyfikowano z różnym skutkiem, czasem niestety opłakanym... co doskonale określa termin “wiejski tuning”. Na szczęście bardzo wielu posiadaczy tego autka zmodyfikowało swoje samochody, tworząc czasem niemal dzieła sztuki, a na pewno indywidualne, bardzo ciekawe egzemplarze.
W rozdziale niniejszym postaram się przedstawić najciekawsze moim zdaniem modyfikacje tego samo-chodu, o jakich udało mi się uzyskać informacje. Pierwszą i najważniejszą grupą zmian, jakim właściciele Fiatów 126p poddawali swoje pojazdy był tzw. tuning optyczny, obejmujący zmiany wyglądu nadwozia samochodu oraz jego wnętrza. To tutaj najczęściej dokonywano fatalnie wyglądających “upiększeń”, które szpeciły same samochody, jak i drogi, parkingi, place i mam nadzieję, że sumienia ich oprawców.
Oczywiście to, co właściciel zrobił ze swoim samochodem jest wyrazem jego gustu i smaku, a ten, jak wiadomo jest kwestią indywidualną i nie podlega dyskusji. Na szczęście wiele przeróbek sprawiło, że samochody wyglądają dużo lepiej. Do najczęściej spotykanych zmian w wyglądzie Maluszka należą: przyciemnianie szyb folią, zmiana szkieł kierunkowskazów na białe lub na inny kolor(np. przyciemnienie) oraz tzw. brewki, czyli nakładki na reflektory wywołujące tzw. efekt “bad look”, który można uzyskać również inaczej, np. przez modyfikację klapy bagażnika.
Kolejną grupą zmian są zmiany w oblachowaniu samochodu. Klapa silnika przy użyciu szpachli zostaje najczęściej zmodyfikowana tak, aby jej profil stał się całkowicie płaski. Często spotykaną zmianą są również spoilery i lotki oraz kupowane w sklepach czy na aukcjach internetowych specjalnie przygotowane wloty powietrza do komory silnika, które na pewno nie pomagają w wydajniejszym chłodzeniu, niemniej prezentują się często bardzo ciekawie. Aukcje internetowe, w szczególności zaś serwis Allegro.pl, oferują bardzo duży wybór takich części. Zmiany lakieru są rzadko spotykaną modyfikacją, ze względu na koszt materiału; niemniej wywołują czasem bardzo dobre efekty.
Napisał Krzysztof Lis o godzinie 15:10 0 komentarzy
Tekst pochodzi z książki “Fiat 126p - mały wielki samochód”
Kolejnym silnikiem o dużej mocy, jaki udało się z powodzeniem zamontować w karoserii Fiata 126p, była jednostka o pojemności 1800 cm. Jest to zmodyfikowany motor z VW Corrado 1,8 z dodatkową sprężarką mechaniczną (G60). Jeśli myślisz, że to żart, to od razu rozwieję Twoje wątpliwości. To nie jest żart. Zdjęcie komory silnikowej samochodu, które widzisz poniżej to fotografia komory silnika tego autka. Auto zostało wykonane niemalże od podstaw przez Zbigniewa Bryzka z Koszalina. Skrzynia biegów pochodzi z Audi 80 (jednego z pierwszych modeli) i pozwala na osiągnięcie mocy około 300 KM. Aby napęd był we właściwą stronę, skrzynia zamontowana jest “do góry nogami” i w odpowiedni sposób uszczelniona oraz odpowietrzona. Do wykonania półosi posłużył wał napędowy dużego Fiata... odpowiednio skrócony i pospawany. Koła składają się z magnezowych felg o szerokości 9 cali oraz opon o rozmiarach 175 (przód) i 235 tył, R 13. W przednich kołach kryją się tarcze hamulcowe o średnicy 260 mm.
Zawieszenie zostało obniżone o 5 cm, a całe nadwozie o 15 cm; resor pochodzi z Malucha, zwrotnice również, przy czym zwrotnice obracają się na 8 łożyskach igiełkowych; pomiędzy kołami znajduje się chłodnica silnika. Zawieszenie tylne to zmodyfikowane wahacze Malucha. Najbardziej kontrowersyjnym tematem dotyczącym tego samochodu są osiągi. Według właściciela samochód ten osiąga 300 KM i w 4 sekundy przyśpiesza do 100km/h, osiągając prędkość maksymalną ograniczoną elektronicznie do 250 km/h.
Napisał Krzysztof Lis o godzinie 15:02 0 komentarzy
autorem artykułu jest Tomasz Bar
Piątkowy „Dziennik” podał wiadomość jakoby miał wejść w życie zakaz kupowania tańszych odpowiedników części zamiennych do samochodów.
Jako jeden z 14 mln zmotoryzowanych zastanawiam się w czym rzecz.
Czy to rozpaczliwa próba ratowania sytuacji salonów samochodowych, z których wielu grozi upadłość?
Czy może bezmyślność i krótkowzroczność ustawodawcy, który zapomniał że kij ma dwa końce.
Zapomniano chyba, że zakaz sprzedaży znacznie tańszych zamienników zmniejszy i tak małą sprzedaż nowych samochodów. Wizja konieczności płacenia 2-3 razy drożej za oryginalną część skutecznie zniechęca do zakupu.
Wzrośnie szara strefa
Czy nikt nie zastanawiał się, że zakaz obudzi czarny rynek części. Przede wszystkim rynek części kradzionych z innych samochodów. Mało tego, wiele prywatnych warsztatów aby przetrwać będzie zmuszonych do korzystania z takich trefnych części. Teraz mają możliwość kupna tańszego odpowiednika w hurtowni i sprawa jest jasna. Zakaz może zwiększyć i tak już ogromny napływ złomu z Europy Zachodniej (2 mln aut). Tym razem samochodów nie do jazdy, a sprowadzanych specjalnie ze względu na części. W każdym nawet mocno rozbitym samochodzie znajdzie się wiele elementów gotowych to dalszego wykorzystania. Gorzej z ogołoconym z części wrakiem.
Kto się nim zajmie?
Gdzie trafi?
Do lasu? Na wysypisko?
To problem, który się pomija.
Nie można jednak zamiatać go pod dywan, gdyż sprawa milionów wraków urasta do bardzo poważnej.
Czy apel o zakaz sprzedaży tanich odpowiedników nie wynika z wpływów motoryzacyjnego lobby, które ma dość skutecznego podgryzania ich zysków przez małe firmy. Co może budzić uśmiech, te małe firmy od lat działały u boku koncernów, a nawet produkowały dla nich zamienniki różniące się od oryginału głównie logo. Widać czasy się zmieniają. Największe koncerny motoryzacyjne pogrążone są w kryzysie. Ford, GM stoją na krawędzi bankructwa. Daimler Chrysler jakoś przędzie, ale głównie dzięki marce Mercedes. Francuzi z PSA tną koszty i zwalniają ludzi, to samo VW.
Biorąc pod uwagę, że największe firmy motoryzacyjne zatrudniają po 100 tys. osób i więcej (FIAT, VW) oraz ponad 250 tys. FORD i GM trudno im się dziwić, że szukają dodatkowych źródeł przychodów.
Wolność wyboru
Skoro władza nie potrafiła przez dwa lata powstrzymać napływu używanych samochodów, pośrednio sama sobie jest winna spadku sprzedaży nowych samochodów. Teraz jedną ustawą nie da się tego naprawić. Inna sprawa, że nowe samochody są w Polsce za drogie. Państwo zarabia na akcyzie i podatku VAT kokosy. Wysokie obciążenia podatkowe to jedno, ale czy przez to trzeba zmuszać do kupowania lusterka do samochodu za 400 zł skoro jego odpowiednik kosztuje 150 zł. Rozumiem, że części oryginalne muszą być stosowane w przypadku samochodów na gwarancji, choć i tu można polemizować.
Czy w razie utraty lusterka zamiennik nie spełni swojej roli? Raczej spełni.
Droższe koszty ubezpieczeń
Ostatnią, ale również istotną sprawą jest wielce prawdopodobna podwyżka kosztów ubezpieczenia. Skoro wzrosną ceny części, wzrosną ceny napraw, a to w naturalny sposób wymusi na ubezpieczycielach podwyżki stawek ubezpieczeniowych. Statystyki biją na alarm. Samochodów przybywa, wraz z nimi rośnie ilość stłuczek. Coraz mniej osób będzie stać na ubezpieczenie.
Kto na tym zyska, a kto straci?
Bilans poznamy za kilka miesięcy.
--
www.finanseosobiste.pl - praktyczne porady finansowe, informacje o nowościach finansowych
tomaszbar.pl - finanse, gospodarka, polityka, społeczeństwo
Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl
Napisał Krzysztof Lis o godzinie 14:46 0 komentarzy
Fiat 126 jest samochodem osobowym. Produkowano produkowano go w Polsce 1973-2000 (Polski Fiat 126p), a we Włoszech od 1973 do 1979. Polska wersja licencyjna produkowana była przez Fabrykę Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej oraz w Tychach.
Przez wiele lat był jednym z podstawowych samochodów na polskich drogach, doczekał się też bardzo wielu nazw potocznych i zwyczajowych, z których najważniejsza - maluch, stała się pod koniec produkcji tego modelu (1997 rok) jego oficjalną nazwą.
Tekst na licencji GNU FDL.
Napisał Krzysztof Lis o godzinie 14:02 0 komentarzy